sobota, 23 sierpnia 2014

Prologue

Pamiętam jak mój tata wyjeżdżał, pokłócił się wtedy z mamą, miałam wówczas jedynie siedemdziesiąt siedem lat (7 lat). Pytałam go kiedy wróci, ale on nie odpowiedział, więc ociągnęłam za róg jego płaszcza, odwrócił się i syknął na mnie. Bałam się, ze przybierze swoją drugą postać- węża.
Zostawiłam go i dałam mu odejść w spokoju.
Tydzień później otrzymaliśmy wiadomość, że nie żyje. Nie przejęłam się tym zbytnio. Zabolało mnie to owszem, ale nie rozpaczałam.
Część ludzi, ta która miała tyle odwagi, mówiła mi, że nie mam serca. Mylili się, miałam je, potrafiłam być miła, kochająca, potrafiłam współczuć, ale nie komuś, kto mnie tak potraktował.

Pamiętam jaka mama była szczęśliwa, kiedy skończyłam sto lat i okazało się, że moją drugą postacią jest kruk. Wyprawiła nawet przyjęcie z te okazji. Powiedziała mi, że miała wielkie wątpliwości, ponieważ miałam coś z węża i często to pokazywałam.

Dokładnie czterdzieści pięć lat później moja młodsza siostra- Lucie przyjęła postać kruka. Przy nie nie było wątpliwości. Niewiele miała z ojca. Krążyły nawet pogłoski, że to nie jest jego dziecko, ale mama zawsze była mu wierna, nie to co on. Wszyscy wiedzieli co robi, nie krył się z tym. Nie rozumiałam, jak mama to znosiła. Wyszła za niego tylko dlatego, że oboje byli szlachetnie urodzeni i ojciec był ostatni ze swojego rodu, ja nie zamierzałam tak postąpić. Przejęłam nazwisko po mamie i zapomniałam o ojcu.

Żyło nam się dobrze we trójkę, dopóki pozostałe trzy rodziny królewskie: Renarde, Chien i Lièvre  nie zaczęły planować ataku na Ziemię. Przez tysiące lat żyliśmy z nimi w pokoju, nawet nie wiedzieli, że istniejemy. Atak miał by katastrofalne skutki dla ludzi. Tutaj nie mogłyśmy zrobić nic, byłyśmy mniejszością, ale jeśli jedna z rodzin królewskich przeprowadzi się na Ziemię, lub jakąkolwiek inną planetę, nie można jej niszczyć. Znajduje się wówczas od ochroną do czasu, kiedy nie wyprowadzą się.
Jasne, nie chciałam, żeby Ziemia została zniszczona, ale nie uśmiechało mi się również mieszkać tam, ale mama zaczęła mówić, że to nasz obowiązek itd, itp, więc uległam...